HIT czy KIT? Stenders - musujące kule do kąpieli


Kula do kąpieli to coś co zawsze chciałam wypróbować.

Przyznam szczerze, że nie raz podczas zakupów w krakowskim Organique w moim koszyku lądowało kilka kolorowych perełek, które w ostateczności musiały trafić z powrotem na półkę.
Kilkanaście złotych za jedną kąpiel? Gdybym jeszcze miała czas leżeć plackiem w wannie pół dnia - okej.
Od pewnego czasu szkoda mi jednak poświęcić nawet 15 min na kąpiel, więc zwyczajowo wskakuję pod prysznic. Zabieg ten trwa nie więcej niż 4 minuty (kwestia wprawy) :)

Kulkę "noname" w formie rozkosznej, różowej babeczki oferowała mi przyjaciółka na 23 urodziny. Kiedy to było? 1,5 roku temu... Przyznam, że gdybym miała dwie pewnie bym wykorzystała. Mając jedną, żal za serce ściska...

Paczkę wypełnioną po brzegi kulkami firmy Stenders otrzymałam od ukochanego ... bez okazji.
Radość nieopisana. Całe szczęście, że głowa i sufit cały :)

Do tej pory (od dwóch tygodni) udało się nam wykorzystać tylko jedną z nich. Tym razem nie ze skąpstwa, ale z kompletnego braku wolnego czasu.

Wybór padł na truskawkowo - mleczną kulkę o pięknym różowo białym kolorze.




Co obiecuje producent?
"Aromat naszej ręcznie wykonanej musującej kuli do kąpieli wprowadzi cię na pełne słodyczy truskawkowe pole. By zadbać o skórę podczas kąpieli, wzbogaciliśmy kulę naturalną solą morską oraz mlekiem. Po kąpieli zauważysz, jak gładka stanie się twoja skóra - to dzięki zawartemu w niej olejowi z pestek winogron."

Co myślę?
Zaraz po wrzuceniu do wanny kulka zachowuje się jak tabletka musująca. Znika dość szybko (kilka minut), roztacza przepiękny zapach przypominający aromat truskawkowego shake'a. Delikatnie barwi wodę na różowo, nie pieni się. Dzięki w/w olejowi z winogron pięknie nawilża skórę, nie pozostawiając tłustej warstwy.

Sama myśl o kąpieli z kulką sprawia, że czuję się zrelaksowana. Nie wiem czy to sprawa muzyki, świeczek czy też tego, że cały rytuał wydłużyłam do dwóch godzin - czułam się po niej WSPANIALE.

Cena
Na stronie internetowej [klik] widnieje cena 15 zł za jedną sztukę. Pomimo tego, mój M. zapierał się że płacił za gramy... hmm? Sposób płatności nie zmienia faktu, iż kulki do kąpieli to dość droga zabawa. Myślę, że stosowane z głową raz-na-jakiś-czas nie spustoszą niczyjego portfelu.

Czy polecam?
Zdecydowanie TAK :) Uważam, iż jest to doskonały pomysł na prezent, zwłaszcza dla osoby której przyda się odrobina relaksu. Ja już wiem, że kilka z nich powędruje do mojej mamy :)

Próbowałyście? Znacie?

K.


7 komentarzy:

  1. Miałam kilka mniejszych i faktycznie przez olejki skóra była milutka. Ale kto teraz ma czas na takie rozpieszczające kąpiele? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie te kule to totalny kit :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam... :-) Nie ciężko mnie jednak przekonać do czegoś przyjemnego, za co nie musiałam płacić :D:)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń