Jak wiadomo, jest tylko jedna szansa na zrobienie pierwszego dobrego wrażenia, także ważne jest aby zapoznać się z mechanizmem działania tego efektu.
Dzięki niemu szybko oceniamy nowo poznane nam produkty, w moim przypadku warunkuje to uczucie przyjemności (bądź jej braku) którą czerpie z ich późniejszego stosowania.
Nie pozostaje wątpliwym fakt, iż chyba każda Polka posługująca się internetem, wiedziała, iż od środy do niedzieli Rossmann postanowił rozpieścić nas szokującą obniżką cenową, która tym razem objęła nie tylko kosmetyki kolorowe, ale również pielęgnacyjne do twarzy.
Nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała (pomimo rychło zbliżającego się końca miesiąca i zerowego salda na koncie) z tej (piorunującej) okazji.
Jako pierwszy w koszyku wylądował popularny płyn micelarny od Bourjois (8,39zł), następnie tonik firmy Eva (5,39zł). Obydwa produkty to sprawdzone i chwalone pewniaki. Zamieszkały w bezpiecznej szafce gdzie cierpliwie czekają na swoją kolej.
Nie zastanawiając się zbyt długo, sięgnęłam również po krem Isana, serum od Alterry i morelowy peeling Soraya (mniam!).
PIERWSZE WRAŻENIA:
1. Isana, Krem na noc z 5% mocznikiem (ok.5zł)
Trzeci dzień z rzędu (pomimo licznych opinii o jego właściwościach zapychających) stosuję go zgodnie z zaleceniem producenta, czyli na oczyszczoną buzię, na noc. Nakładam nie grubą, ale cieniutką warstwę - jest dość treściwy, niewiele trzeba aby rozmasować go na całej twarzy.
+ doskonale nawilża
+ pięknie pachnie
+ schludny słoiczek
+ nie straszę zaraz po przebudzeniu, znikły moje wieczne opuchlizny wokół oczu (miejmy nadzieję, iż na zawsze), a uparta poduszka przestała obijać ślady na mojej twarzy (surprise :D)
2. Alterra, Orchidea, Serum do twarzy dojrzałej (?!) i wymagającej (10,19zł)
Pomimo, iż do trzydziestki pozostało mi ho ho i jeszcze trochę, opis składników (a w tym kwas hialuronowy i olejek arganowy) ugruntował mnie w przekonaniu, że produkt ten może się okazać moim zbawieniem. Nie mam zmarszczek, moja cera nie stwarza większych problemów w okresie wiosenno - letnim. Jedyne o czym marzyłam to zlikwidowanie szarawego odcienia i efektu 'zmęczenia' na twarzy. Stosuję go przed nałożeniem makijażu.
+ przyjemny zapach
+ praktyczne opakowanie z pompką
+ szybciutko się wchłania
+ buzia jest delikatnie odżywiona i tak jakby rozświetlona
- kilka minut po rozsmarowaniu, czuję delikatne ściągnięcie. Nie wiem jak spisuje się pod makijażem, ponieważ aby zniwelować to nieprzyjemne uczucie wklepuję na niego cienką warstwę kremu nawilżającego.
3. Soraya, Beauty Therapy, Morelowy Peeling antybakteryjny (150ml!, ok 9zł)
Wylądował w moim koszyku za sprawą impulsu, większego, ekonomicznego opakowania oraz braku ewentualnej konkurencji (półki były już prawie PUSTE!!). Jakże wielka była moja radość, kiedy po powrocie do domu odwiedziłam KWC i zobaczyłam magiczne 4.22 / 5.00. Nie tracąc czasu zabrałam się do testowania.
+ delikatne, dobrze ścierające drobinki
+ nie podrażnia
+ wygładza
+ duże, wygodne opakowania
- chemiczny zapach
- nie ruszył moich zaskórników (nie wiem dlaczego oczekiwałam cudu po pierwszym użyciu)
I pytanie do Was. Znacie? Używacie? Lubicie?
Całuje,
Wasza K
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od jakiegoś czasu mam zamiar kupić ten peeling z Sorayi.Teraz chyba się zdecyduję.;)
OdpowiedzUsuńUżywam serum z Alterry już 2 miesiąc i jestem z niego bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńpromocja trwa podobno do 29 ;)
OdpowiedzUsuńNic nie znam ;)
OdpowiedzUsuńhello!
OdpowiedzUsuńI’m following your blog on GFC .
Would you like to follow each other?
I hope you’ll visit my blog too.
xoxo
Bea