wstyd & hańba + Catrice, Candy Shock - Play it Blue

ok.
szczerze? myślałam, że nie wrócę, że nie dam rady. byłam, uciekłam. tak bez bólu.

wasze blogi czytam regularnie - a jak! nie komentuję bo wstyd mi. Wstyd że tu jestem i zebrać się nie mogę do napisania chociażby raz, dwa w tygodniu.

I jakby się głębiej zastanowić, myślę że moja niemoc twórcza to efekt braku organizacji. Bo mi zawsze kilku godzin na dobę brakuje, choćbym wstała z kogutami, choćbym kładła się kiedy za oknem już widno, zawsze gdzieś nie zdążę. Ostatnie tygodnie spędziłam na podziwianiu. Bo przecież wiele z Was ma i pracę, i szkołę, i Wymarzonego i w końcu milion poważnych i bzdurnych problemów na co dzień.
Godzinę żeby zrobić zdjęcia? O zgroza! "Nie mam dobrego światła, nie będę się modlić o pogodę" - moje jedyne samousprawiedliwienie...

Teraz, po tak długim czasie chciałabym zamieścić tu WSZYSTKO. Tyle się wydarzyło.

Zacznę więc skromnie, dwa zdjęcia pstryknięte w pośpiechu ajfonem. Wybaczcie.

***
W skrócie. Nowa kolekcja Catrice - Candy Shock na kolana mnie nie powaliła. Zobaczycie ją tu TU.
Jak szczerbaty na suchary napaliłam się na "Highlighter". Tak się stało, że pomimo kilku godzin z wodą utlenioną i skrzętnej reanimacji (za waszą poradą oczywiście), moje wszystkie kamienne perełki pokruszyły się na nowo. Fatum! Daj Boże więcej cierpliwości. "Wyrzucę - kupie sobie nowe" - pomyślałam i dziarsko ruszyłam w stronę Natury.

Kto widział, ten wie. Szkoda słów na komentarze. ESSENCE I CATRICE - co się stało z Waszymi rozświetlaczami?? (wakacje idą przecież). Na drugi ogień poszedł róż. Piękny w opakowaniu, piękny na zdjęciu. Na ręce - bolesne 0 pigmentacji.

Perełki na paznokcie? Hmm... Super... niepraktyczne? Pomadki? Jakby mi się mieściły w szufladzie, z chęcią wzięłabym ta różową. Jasna tworzy na ustach metaliczną, złotą poświatę i  przypomina mi szminkopodobne produkty dołączane niegdyś (patrz 97') do BravoGirl.

Cienie - marzenie. I tutaj drugi powód do dumy - ależ się zrobiłam asertywna. Od powrotu z Londynu namiętnie i bez zdrady używam paletki MUA - o niej na pewno później.

Peelingu nie widziałam, może się 'wyprzedał' - bądź co bądź, szafa Catrice zawsze przyciąga spore zainteresowanie. Niemniej jednak - nie, dziękuję. Miód + cukier to mój PEWNIAK.

Dochodząc do wyczekiwanego konsensusu, nie byłabym sobą gdybym nie wzięła CZEGOKOLWIEK.(co mi oczywiście na dany moment niezbędne). Padło na lakiery (Soft Nail Lacquer) C02 Play it Blue i C04 Vanilla Love - co mi bardziej mleczną cytrynę przypomina.


Catrice, Candy Shock C02 - Play It Blue


Efekt oceńcie same - proszę o nie komentowanie skórek i stanu paznokci. Z mojej strony muszę dodać, iż kolor jest ZNIEWALAJĄCY. Przede wszystkim matowy, delikatny, mleczny... Dla osiągnięcia takiego efektu potrzebowałam 3 warstw (po dwóch nadal wygląda nieestetycznie). Nie jest to duży minus, ponieważ lakier zasycha w natychmiastowym tempie. Produkt rozprowadza się gładko, ma wygodny pędzelek. Zawsze lubiłam lakiery Catrice, nie mam ich jednak wiele ze względu na dość wygórowaną cenę (Golden Rose wygrywa w przedbiegach).

Całuje,
Wasza K




 

5 komentarzy:

  1. Czeeeeeść!! :) Ja teraz mam zastój i czytam, choć czasu na komentarze mi brakuje też. Ale każdą sekundę staram się spędzić, by dopiąć obowiązki na ostatni guzik, a za blogiem tęsknie szalenie.
    Fajnie, że wróciłaś!;)
    Paznokcie bardzo mi się podobają, bo jestem zwolenniczką jasnych, delikatnych lakierów. Ale co mi się rzuciło w oczy, to zegarek <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem pytania, co się stało z rozświetlaczami Cosnovy i co do tego mają wakacje- jak ktoś się robi na kiczowatą solarę to mogą być za jasne, jednak ten rozświetlacz, czyli coś, czego nawet nie potrafisz przetłumaczyć, jest jednym z najmocnieszych punktów tej limitki

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie mi sie takie kolory podobaja:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy się popisał ... :/
    Ten kolor jest lakieru jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja będę odmieńcem, ten lakier definitywnie nie skradł mojego serca, choć na ogół lubię rozbielone odcienie, to tutaj dla mnie jest on jednak zbyt mleczny.

    OdpowiedzUsuń