Do picia wody byłam nastawiona jak pies do jeża. Nie przemawiały do mnie żadne ani urodowe ani zdrowotne argumenty. Kiedy po stokroć próbowałam przejść na dietę, moją ulubioną kawę zastępowałam herbatką z dodatkiem soku malinowego babcinej roboty. Woda (ta do picia oczywiście) od zawsze była dla mnie dużym wyzwaniem, a picie jej od 1 do 2 litrów dziennie to zupełnie czysta abstrakcja.
Z biegiem czasu nauczyłam się popijać po łyczku, z gwinta oczywiście, bo ze szklanki nie smakowała wcale. A całkiem niedawno odkryłam na nią bardzo przyjazny patent. Mianowicie suplementy diety w tabletkach musujących.
*Uprzedzając ataki bądź krytykę każdej bądź każdego znawcę sztucznych suplementacji diety jakimi są owe produkty, pragnę zaznaczyć, że z dużą dozą sceptyzmu podchodzę do obietnic producentów ('poprawia koncentrację', 'poprawia stan skóry' itp), a napoje te w ilości 1 szklanki spożywam nie częściej niż raz na dzień, bądź raz na dwa dni.
**Wiem, że ta jedna szklanka to nie za wiele, jednak dla mnie zawsze coś, zwłaszcza że teraz, w pospiechu zdarza mi się wrzucić dwie tabletki o dowolnych smakach do 1,5l butelki i popijać ją sobie przez cały dzień, o ile mam ją oczywiście pod ręką.
***Rodzajów i smaków mam w swojej magicznej 'napojowej' szufladzie co nie miara, wszystko to za zasługą koleżanki, która dzięki swojej pracy otrzymuje je nadal bezpłatnie :)
Drugą ważną sprawą jest to, że wreszcie odnalazłam 'swój' smak zielonej herbatki. Ta o której mówie, którą spożywam ok 2 razy dziennie to Teekenne - Zen Chai, kupuję ją w Rossmannie za ok 6zł. W przeciwieństwie do innych zielonych herbat, nie pachnie i nie smakuje mi jak kubek zaparzonego papieru :)
*Od niedawna polubiłam się również z herbatą miętową (zwłaszcza po posiłku) i pokrzywą, która ma ponoć zbawienny wpływ na wszystko co możliwe!
Sukces?
Dla mnie jak najbardziej.
Wasza K
Jakże ja bym chciała nie wejść do żadnego sklepu :) Ale dla mnie zakupy to relaks :) A The Balm można nabyć na Allegro, w MintiShop oraz w Cocolicie. Nie wiem czy jest u nas w Polsce w Jakichś Sephorach czy Douglasach, bo nie wchodzę do miejsc, gdzie waciki kosztują tyle, co moje miesięczne zakupy kosmetyczne :)
OdpowiedzUsuńwoda,woda..sama do niedawna miałam problem z piciem jej. Lubię gazowaną,ale musiałam przerzucić się na niegazowaną. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
sandy-osman.blogspot.com
A ja lubię niegazowaną wodę :) Jednak codzienny tryb życia nie pozwala mi na traganie butelki w torebce.
OdpowiedzUsuńteż od zawsze mam problem z piciem wody, zwłaszcza zimą.. pomaga jedynie picie z butelki, bo ze szklanki nie wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńja piję żywca i zieloną herbatę:))
OdpowiedzUsuńBardzo długo uczyłam się pić wodę ale jak już "odcukrzyłam" organizm od słodkich soczków to nie wyobrażam sobie dnia bez butelki wody.
OdpowiedzUsuńGazowane napoje, soczki i inne kolorowe wynalazki poszły w odstawkę.
A zieloną herbatę po prostu uwielbiam.
Ja piję tylko wodę od kilku miesięcy i czuję się z tym świetnie :) Zawsze półlitrową butelkę mam przy sobie :)
OdpowiedzUsuń